Od lat turyści, podczas Bieszczadzkich wędrówek mieli okazję do niezwykłych spotkań z dzikimi zwierzętami. Jelenie, łanie, a nawet lisy nie przejmowały się obecnością człowieka i swobodnie przemierzały te tereny. Jednak jedno zwierzę wyróżniało się spośród wszystkich – piękny jeleń o imieniu Filip.
Około czterech lat temu, turyści, podziwiający krajobraz i przyrodę Karpat Wschodnich, natrafili na niezwykłe zjawisko. Na wzgórzach i wśród wysokich traw zobaczyli jelenia, który spokojnie pasł się, nie zwracając uwagi na ludzi. Jego niezwykłe zachowanie wzbudziło zdziwienie i zainteresowanie turystów, którzy nie mogli uwierzyć, że jelenie zazwyczaj unikają takich wysokich terenów.
Ratownik, który pełnił dyżur w Chatce Puchatka, wyjaśnił tajemnicę tego niezwykłego jelenia. Jego imię brzmiało Filip, i choć nie dawał się pogłaskać, często zbliżał się na tyle, że można było go prawie dotknąć. Filip pojawiał się tylko sporadycznie, spędzając kilka dni na tej wysokości, po czym znikał na pewien czas. Dlaczego wybrał sobie ten rejon, pozostawało tajemnicą nawet dla leśników. Przypuszczano, że Filip mógł być samotnikiem, który został wykluczony ze stada, ale ponieważ nie doznał krzywdy od ludzi, nie bał się ich obecności.
Tajemnica Filipa odkrywała się stopniowo, a wszystko zaczęło się od zdjęć i kromki chleba.
Waldemar Witkowski, który rzeźbił i sprzedawał bieszczadzkie pamiątki w galerii nad Berehami, zauważył, że jelenie często pojawiały się w pobliżu jego miejsca pracy. Zaintrygowany tym zjawiskiem, postanowił uwiecznić je na zdjęciach. Na początku zwierzęta uciekały na jego widok, ale po pewnym czasie Waldemar zauważył, że jeleń coraz częściej przychodził do galerii. Postanowił więc próbować nawiązać z nim kontakt, mówiąc spokojnym tonem i zapewniając, że nie ma powodów do obaw. Dzięki temu jeleń zaczął wyciągać swoją szyję nad trawy i nie uciekał. Tak rozpoczęła się niezwykła przyjaźń Waldemara z jeleniami.
Nowe zwierzęta
Filip, który pojawiał się na Połoninie Wetlińskiej nie był jedynym zwierzęciem Pana Waldemara. Po pewnym czasie Waldemar napotkał w lesie wymęczoną łanię i postanowił jej podrzucić kawałek chleba. To spotkanie stało się początkiem więzi między nimi. Łania zaczęła pojawiać się coraz częściej, a Waldemar nazwał ją Julką. Wkrótce do Julki dołączył mały byczek, który coraz śmielej zbliżał się do ludzi. Waldemar nadał mu imię Julek. Okazało się, że Julka i Julek byli częścią tego samego stada, które przychodziło do galerii.
W pewnym momencie na szczycie Połoniny Wetlińskiej pojawił się kolejny jeleń, którego Waldemar nazwał Karolem. Był on równie przyjacielsko nastawiony do ludzi jak Filip. Podczas jednej z wizyt Karola towarzyszyła młoda łania, której byk starał się odstraszyć, ale bez większego skutku. Jelenie zaczęły pojawiać się na Połoninie Wetlińskiej w parach, a kolejne pokolenia były przyprowadzane przez swoich rodziców.
Historia Filipa jest niezwykłym przykładem harmonijnego współistnienia człowieka i dzikiego zwierzęcia. Jeleń ten nie boi się obecności ludzi, ale wciąż pozostaje dzikim zwierzęciem, dlatego nie należy go dokarmiać. Filip i inni jelenie znalazły swoje bezpieczne miejsce na Połoninie Wetlińskiej, gdzie turyści mogą podziwiać ich bliski kontakt z przyrodą, szanując jednocześnie ich dziką naturę.