Skip to content

Kryzys impulsem do zmian w polskim systemie edukacji!

Spis treści

Dominika Tworek przeprowadziła rozmowę z profesorem Grzegorzem Mazurkiewiczem, specjalistą w dziedzinie edukacji.

Dominika: Do polskiego systemu edukacji weszło ponad 160 tysięcy uczniów z Ukrainy. Nie wiemy, ilu z nich zostaje w Polsce tymczasowo, a ilu chce tu zostać na stałe. A polska szkoła zdecydowanie różni się od ukraińskiej. Czy myślicie, że uda nam się okiełznać ten chaos?

Grzegorz: Ku mojemu zaskoczeniu, nie jest źle. Ale na razie jedynym wskaźnikiem tego, czy sobie radzimy, jest nabór dzieci ukraińskich do szkół. Ale żeby cokolwiek zaplanować, potrzebujemy danych. A my ich nie mamy.

Dominika: To znaczy, że nie wiemy dokładnie, kim są ci ludzie? Mogą to być uchodźcy, mogą to być migranci ekonomiczni, którzy przyjechali tu w poszukiwaniu lepszego życia…

Grzegorz: Dokładnie tak! Nie możemy ich odróżnić, bo nie ma danych o ich wcześniejszym wykształceniu i kwalifikacjach. Ich dyplomy nie są tu uznawane, a więc nie mają też szans w polskich szkołach. Nie ma też informacji o poziomie znajomości języków obcych czy wiedzy o historii i kulturze Polski. Wszystkie te czynniki sprawiają, że nie jesteśmy w stanie przygotować ich do pracy w języku polskim.

Grzegorz: Obecnie mamy trzy grupy studentów z Ukrainy. Pierwsza grupa to ci, którzy prawdopodobnie zostaną w Polsce, druga grupa myśli o wyjeździe do innych krajów europejskich. Ale są też tacy, którzy marzą o powrocie na Ukrainę. I tu pojawia się problem, bo najbardziej pesymistyczne scenariusze rozwoju konfliktu zakładają, że wojna będzie trwała długo, nawet dekadę. A studenci, którzy nie będą chcieli inwestować w swój pobyt tutaj, przez cały ten czas będą funkcjonować w zawieszeniu.

Dominika: Czy w polskiej rzeczywistości jest szansa na zaproponowanie odrębnych rozwiązań dla każdej z tych grup?

Grzegorz: Nie jestem pewien, czy nas na to stać. Nie wiem, czy nas na to stać, zarówno pod względem finansowym czy logistycznym, jak i merytorycznym, czyli odpowiedniego przygotowania kadry. Jednak obecny stan rzeczy musi się jak najszybciej skończyć. I tu możemy postawić granicę czasową – do wakacji (od września).

Dominika: Profesorze Mazurkiewiczu, jaka była Pana pierwsza reakcja, gdy dowiedział się Pan, że w polskich szkołach jest tak wielu ukraińskich uczniów?

Grzegorz: Bardzo się z tego ucieszyłem! Pomyślałem, że to wspaniale. Na początku nie wiedziałam, że studiuje tu tak wielu Ukraińców, ale potem zobaczyłam w Internecie te wszystkie artykuły mówiące o tym, jak wielu Ukraińców przyjeżdża do Polski i jak bardzo im się tu podoba. To wspaniałe, bo pokazuje, jak bardzo zmieniliśmy się jako społeczeństwo w ciągu ostatnich kilku lat – i to jest coś, z czego powinniśmy być dumni!

Dominka: Rozumiem, że nie popiera Pan idei odrębnych szkół ukraińskich z ukraińskimi nauczycielami?

Grzegorz: Ten pomysł wydaje się logiczny. Byłby pewnie dość łatwy do zorganizowania, są na to środki. Ale trochę się tego obawiam. Ponieważ inne kraje o wielopokoleniowych tradycjach imigracyjnych, takie jak Francja czy Niemcy, borykają się z problemem drugiego lub trzeciego pokolenia migrantów. To właśnie oni zazwyczaj zaczynają od niezadowolenia. Mają pretensje, że ich kraj ojczysty nie traktuje ich tak samo jak innych obywateli. Oddzielne szkoły mogą, choć nie muszą, nieść ze sobą niebezpieczeństwo tworzenia ukraińskich enklaw, które zamiast pomagać w integracji, mogą stygmatyzować imigrantów.

Dominika: Co można zrobić, aby nasza edukacja nie stała się przestrzenią, w której na szerszą skalę będzie budzić się niechęć do „obcych”?

Grzegorz: Przede wszystkim uważam, że najwyższy czas przestać walczyć z nauczycielami. Brak szacunku i ciągłe lekceważenie ze strony władz powoduje, że zmęczeni i wypaleni nauczyciele odchodzą z zawodu. Porównałabym tę grupę do pielęgniarek, które również borykają się z problemem demograficznym, a młodym ludziom coraz trudniej jest traktować ten zawód z poczuciem misji, bo nie ma motywatora finansowego.

Od 2015 r. polska szkoła zsuwa się po równi pochyłej, a od strajku w 2019 r. możemy już mówić o katastrofie. Każdy kolejny minister edukacji dokładał różne destrukcyjne inicjatywy, a obecny minister jest ideologicznym buldożerem. Dlatego pierwszą rzeczą, którą należy poprawić, są warunki pracy nauczycieli.

Dobrze byłoby też wprowadzić do szkół programy mające na celu poprawę dialogu międzykulturowego między uczniami z różnych krajów, w tym z Ukrainy, oraz stworzyć warunki do integracji ze społeczeństwem poprzez promowanie języka ukraińskiego jako środka komunikacji między różnymi kulturami.

Dominika: Jeśli spełnią się pesymistyczne wizje, polska szkoła nie będzie w stanie sprostać wyzwaniom, stanie się miejscem szerzenia nienawiści do „obcych”, którzy pogarszają sytuację?

Grzegorz: Nie mówiłbym o nienawiści w Polsce. Mówiłbym raczej o „zdrowej, sąsiedzkiej zazdrości”. Mój sąsiad ma lepszy samochód niż ja. Witam go z uśmiechem na ustach, ale w głębi duszy zastanawiam się, dlaczego jemu się powodzi, a mnie nie. Tak już z nami jest. Wprawdzie w historii mieliśmy kilka momentów, w których wypłynęła z nas nienawiść, ale wciąż widzimy, jak ludzie wznoszą się ponad ograniczenia i dokonują niesamowitych rzeczy.

Czytaj więcej: https://ktodzwonil.info.pl/

5 komentarzy

  1. Ala
    13 maja 2022 @ 10:34

    Jestem tym zaskoczona, niewiarygodne, że kryzys może zmobilizować do zmiany polskiego systemu edukacji.

    Zawsze wierzyłem, że edukacja jest najlepszą inwestycją w naszą przyszłość, i wierzę w to teraz bardziej niż kiedykolwiek.

    Ostatnie kilka lat było trudnych dla polskich studentów, którzy musieli radzić sobie z gwałtownym wzrostem opłat za naukę. Jednak teraz, dzięki wysiłkom zarówno studentów, jak i nauczycieli, wygląda na to, że wreszcie uda się położyć kres tym niesprawiedliwym podwyżkom!

  2. Roman
    13 maja 2022 @ 10:35

    Dziwi mnie to…

    W Polsce od 1989 roku wprowadzono zmiany w systemie edukacji. Zmiany te miały na celu poprawę jakości i pomoc uczniom w efektywniejszym uczeniu się. Dokonano tego poprzez wprowadzenie nowych programów nauczania, nowych technologii oraz zmianę metod nauczania. Największa zmiana nastąpiła w 1999 roku, kiedy wprowadzono nową maturę (Matura). Zastąpiła ona stare świadectwo ukończenia szkoły (Liceum).

    Obecnie z polskim systemem edukacji wiąże się wiele problemów, zwłaszcza na poziomie szkolnictwa wyższego. Nierzadko zdarza się, że uczniowie rezygnują z nauki na uniwersytecie lub w szkole wyższej, ponieważ nie stać ich na to finansowo (nie są w stanie opłacić czesnego). Przyczyną tego mogą być niskie zarobki rodziców, którzy ciężko pracują, aby utrzymać rodzinę, a jednocześnie posyłają dzieci do szkoły, nie mając możliwości opłacenia czesnego.

  3. Adrian
    13 maja 2022 @ 10:36

    Zaskoczył mnie ostatni kryzys w polskiej oświacie. Nie jestem pewien, w jaki sposób kryzys zdołał zmobilizować ludzi do zmiany systemu edukacji w kraju, ale tak się stało.

    Uważam, że jest to wielkie osiągnięcie Polski i stanowi przykład dla innych krajów. Pokazuje, jak wielką siłę mają obywatele, gdy zjednoczą się i zdecydują, że trzeba coś zrobić w sprawie, która dotyczy ich wszystkich tak osobiście.

  4. Teresa
    13 maja 2022 @ 10:38

    Zaskoczył mnie ostatni kryzys w polskiej oświacie. Nie jestem pewien, w jaki sposób kryzys zdołał zmobilizować ludzi do zmiany systemu edukacji w kraju, ale tak się stało.

    Uważam, że jest to wielkie osiągnięcie Polski i stanowi przykład dla innych krajów. Pokazuje, jak wielką siłę mają obywatele, gdy zjednoczą się i zdecydują, że trzeba coś zrobić w sprawie, która dotyczy ich wszystkich tak osobiście.

  5. Henryk
    13 maja 2022 @ 10:39

    Jest to problem, który dotyczy wszystkich – i który możemy rozwiązać wspólnie.

    Współpracujemy ze związkami zawodowymi nauczycieli w całej Polsce, aby pomóc im zorganizować się w celu uzyskania lepszych płac, większych środków dla uczniów i nauczycieli oraz więcej czasu dla nauczycieli, który mogliby poświęcić swoim uczniom.

Dodaj komentarz